czwartek, 23 czerwca 2011

[Ichi]

   Ohayou! Oto mój nowy blog. Po raz pierwszy piszę yaoi więc proszę o wyrozumiałośc. Chcę abyście napisali w komentarzach co o tym sądzicie, bo nie wiem czy jest sens pisac to opowiadania dalej jeśli nikomu się nie spodoba. Czekam na sugestie....

***



  Ostatni dzień na Okinawie. Pożegnałem się z morzem i z białym piaskiem na plaży. Mimo, że życie tu było dla mnie piekłem, kocham to miejsce. Tu, gdy o zachodzi e słońca stanie się na plaży i patrzy się w błękit morza i czerwone refleksy odbijające się w nim, można czuć się wolnym. Nawet nie można, ale czuje się wolnym.
    Niestety czas sielanki minął. A teraz ja siedzę w Shinkansenie pędzącym do Tokio. Nie sposób patrzeć na mijany krajobraz – pola, łąka, las. I tak na okrągło. Dlatego chwyciłem mój pamiętnik. Dziwne prawda? Chłopak moim wieku – lat 15 – rzadko, kiedy pisze pamiętnik.  
    Ale zanim o przeszłości to ja się może przedstawię. Nazywam się Takeru Jizen (czyt. Dzizen) pisze się to tak 健畄慈善 ( 2 pierwsze znaki to imię – tego imienia raczej nie pisze się w, Kanji, ale mi się spodobało i już, a 2 ostatnie znaki to nazwisko: D). Mam 15 lat i właśnie idę do 1 klasy liceum. Jestem niski, chudy i ogółem mizerny. Mam czarne włosy, jasną cerę i okropnie niebieskie oczy. Wyglądem podobno przypominam dziewczynę, tak powiedzieli mi w mojej starej szkole.
      Właśnie wysiadłem z shinkansena. Tłum ludzi o mało, co mnie nie porwał. Na moje szczęście udało mi się dojść do ławki stojącej pod ścianą. Chciałem poczekać, aż trochę się „rozjaśni” na stacji. Kiedy tak się stało, zacząłem rozglądać się za znajomą ze zdjęć postacią. Lecz niestety nie udało mi się. Postanowiłem przesiąść się na inna, bardziej widoczną ławkę. Ludzie mijali mnie a ja dalej rozglądałem się po dworcu. No pięknie, pomyślałem, jak zawsze musi iść coś nie tak. Czekałem, hm, myślę, że koło 30 minut. Usłyszałem koło mnie:
- Takeru? – Niepewny głos, stojącego mężczyzny, przywrócił mnie do rzeczywistości. Spojrzałem na człowieka stojącego nade mną. Miał niebieskie, podkrążone oczy, ziemistą cerę i brązowe włosy z widoczną siwizną. Prawie nic się nie zmienił, na zdjęciach, które zostały w jedynym albumie rodzinnym, jaki posiadam, widniało zdjęcie tego człowieka, mojego ojca, który prawie nie zmienił się po tych 14 latach.
- Dzień dobry. Tak to ja. – Stwierdziłem wstając.
    Chwycił mnie w ramiona, mocno ściskając.
- Mam nadzieję, że nie jesteś zły, za to spóźnienie? Były korki. – Spytał. Zaprzeczyłem.  – To twoja torba, tak? Wezmę ją.
     Chwycił mój jedyny bagaż i bez słowa skierował się w stronę potencjalnego wyjścia, a ja oczywiście pochwyciłem mój plecak i podążyłem za nim.  Wieczorne powietrze uderzyło w moją twarz. Poczułem ulgę, a gula w moim gardle zniknęła. Nie ma się, czym przejmować, pocieszyłem się. Samochód stal zaparkowany przecznicę dalej. Normalne japońskie auto, po przeżyciach. Ojciec wrzucił moją torbę do bagażnika, ja wsiadłem na miejsce obok kierowcy. Włożył kluczyk do stacyjki i odpalił tego „rumaka”. Patrzyłem bardzo zaciekawiony przez okno. W gruncie rzeczy Okinawa nie jest jakąś bardzo rozwiniętą wyspą. A w Tokio, technika stoi na porządku dziennym. Mijaliśmy liczne sklepy, ulice i bardzo różnobarwnych ludzi. Mam nadzieję, że kiedyś przejdę się do dzielnicy Harajuku i zobaczę tych wszystkich ludzi.
      Po jakichś 40 minutach zatrzymaliśmy się pod budynkiem, na ulicy pełnej drzew Sakura. Nie była to zbyt piękna okolica, ale dość przyzwoita. Ojciec bez słowa wysiadł z auta i wyciągnął moją torbę z bagażnika. Poszedłem w jego ślady, zarzuciłem plecak na ramię i ruszyłem w stronę budynku. Weszliśmy na 3 piętro, do mieszkania nr 8.
         Małe, przyzwoite mieszkanie, w kolorze beżu. Biały sufit i niewiarygodnie puste ściany. Nie było na nich żadnego obrazu, ani kwiatków na parapecie. Nic, pustka. Może dla tego wydawało się takie zimne.
- Twój pokój, jest tutaj. – Wszedłem do wskazanego pokoju. Tu także było pusto, ale ściany były pomalowane na błękitno. Pod jedną ze ścian stało łóżko z żółta pościelą, obok szafka nocna i szafa na ubrania po drugiej stronie pokoju. Nie był on duży, ale i tak jest lepiej niż do tej pory mieszkałem.
-Mam nadzieję, ze ci się podoba?
-Tak.
- Rozpakuj się. Na półce w biurku masz komplet książek i plan lekcji. Jutro idziesz do szkoły Shiro Gakuen. W szafie wisi mundurek powinien być dobry. A teraz ja idę odpocząć, dobranoc.
Wyszedł z pokoju zamykając za sobą drzwi. Uhh…upadłem ciężko na łóżko.  Nie mam siły dziś się rozpakowywać. Ale wstałem i odnalazłem plan lekcji. Jutro, mam: Japoński x2, Biologie, Historie, Matematykę x2 no i Angielski. Uh na szczęście spokojne lekcje. Wziąłem torbę szkolną wpakowałem rzeczy mi potrzebne na jutro, przebrałem się w pidżamę, kładąc się w łóżku ustawiłem budzik na trochę wcześniejszą godzinę niż musiałem, bo chcę rano wziąć prysznic. Po leżeniu przez kilka minut odpłynąłem.